A ja powiem tak ====trochę zbyt dużo tych zmiennych.
Stan wyjściowy pojazdu, dostępność i ceny części to jedno.
Nie da się porównywać remontu Syreny 105 wyciągniętej gdzieś spod płotu i częściowo rozszabrowanej do Syreny 105 w takim nieco zapuszczonym "dziadkowym" stanie która jednak odpala i porusza się o własnych siłach.
Z tej pierwszej za 13-16 tysięcy nie zrobimy
Syreny Kozaka. Nie i ch...
Chyba, że byśmy mieli nowe elementy blacharskie ze starych zbiorów od wujka/od Mikołaja za free, pracowali w wytwórni lakierów, przy okazji upłynniając trochę na użytek własny a drugiego wujka mieli mechanika wiszącego nam przysługę
W dalszym ciągu potrzebujemy migomatu, garażu z dobrym oświetleniem, kompresora, pistoletu.
W kilku tysiącach zmieścimy się natomiast wykonując remont budżetowy w stylu kolegi Marka K. tudzież Michała Alexa Tj. Zastaliśmy wóz w miarę kompletny, wymieniamy to co jest zepsute, dziury łatamy i szpachlujemy, malujemy renolakiem. Jeśli wóz ma jeździć a nie tylko zbierać punkty na konkursach elegancji takie rozwiązanie byłoby najbardziej celowe.
BLACHARZ ===ostateczność wiadomo po prostu nie każdy ma umiejętności albo warunki lokalowe żeby wszystko ogarnąć samodzielnie. Same narzędzia nie wystarczą, trzeba mieć jeszcze pojęcie o tym co się robi.
Jak jest z majstrami wszyscy wiemy. Blacharz, mechanik, glazurnik, stolarz ===nie licząc garstki naprawdę solidnych rzemieślników jak nie wytykając tutaj nikogo palcami kolega 104 Billi to w większości lesery i cwaniaczki ===hehe klient to debil co się nie zna tu powiem, że tak ma być, tak się robi, tutaj podłożę patyczek i jakoś to będzie hehe
Dobry majster ma zaklepane terminy i zawsze są jakieś samochody na warsztacie.
Cytryn i Gumiak robią mniej więcej w następujący sposób:
Rano bierzemy możliwie jak najwięcej samochodów, więcej niż miejsc na warsztacie, stawiamy na kanał, odbieramy komórkę, palimy, rozkręcamy przy okazji gubiąc kilka śrubek po godzinie telefon === te Siwy no to weź podjedź w sumie to jesteśmy zaje**ni robotom ale to wypchamy tą kurewską Omegę i da się załatwić, no, noooo to naraaaazie.
Wypychamy, podjeżdża kumpel, robimy poza kolejką przy okazji pierdzieląc o d... Maryny.
Baaaaaardzo dużo mechaników ma tego typu lekceważący stosunek do klienta. Uświnione siedzenia, tłuste zderzaki, poprzesuwane pokrowce, puszka po energetyku z biedronki. W takim stanie wydają wozy. Pół biedy jeśli przyjedzie jakiś klient w miarę pokorny. Ja się kłócę. Kolego ale tego to chyba tutaj nie było nie? W CC jak mi założyli pierwszy silnik to m.in. bez obudowy koła zamachowego. Fachowcy.
Z drugiej strony często mamy klienta zupełnego laika dla którego ma być jak ktoś wyżej napisał TANIO - DOBRZE - NA WCZORAJ.
Kupuje radio za 60 zł w markecie ale oczekuje żeby grało jak takie za 450.
Blacharz chce zrobić tanio, ręcami chłopaczka zatrudnionego na czarno i rozłożyć w czasie ale skasować jakby było szybko i dobrze, klient na odwrót.
Są to niejako grupy o sprzecznych interesach
Pzdr