syreny
Moderator: adameo2
syreny
Ostatnio dopadła mnie myśl czemu interesuje się syrenami i to dopiero po 15 latach mojej pasji doszedłem do takiego wniosku że niewiem, dla czego poprostu tak jest niewiem. co o tym sądzicie a dlaczego wy interesujecie się syrenami
Samochody dzielą się na dwie grupy , na syreny i na reszte świata!!!
WSK 125 M06B3 1985
Fiat Cinquecento 1995
sprawny silnik S-31
Syrena 105 z 1973
WSK 125 M06B3 1985
Fiat Cinquecento 1995
sprawny silnik S-31
Syrena 105 z 1973
- PŁOCCZANIN
- młody syreniarz
- Posty: 252
- Rejestracja: 2005-09-14, 12:27
- Lokalizacja: PŁOCK
:)
Ja się intresuję syrenką od ok 3-4 roku życia,, dzięki mojemu dziadkowi który miał syreny i mnie często woził, a że sie intersowałem samochodami od małego to mnie "zaraził" pasją do tego wozu i tak juz chyba mi zostanie do końca mych dni:)) pozdro
KLUB miłośników Syren i Warszaw - rejon Płock
ja syreny nie mam, ale interesuję sie starymi samochodami, zwłaszcza takimi wynalazkami jak syreny, trudno powiedzieć dlaczego, syrena ma w sobie takie coś... niestety nie mogę sobie żadnej kupić bo nie miałbym ani kasy ani warunków na jej remont i utrzymanie , mam nadzieję że to się zmieni niedługo...
lepiej jak samochód brzydko wygląda a sportowo jeździ niż jak sportowo wygląda a jedzi brzydko...
Syrena to magia ślicznych kształtów i pierdzącego, smrodzącego silnika. Były wszędzie, w moim odczuciu "od zawsze". Nagle zniknęły z polskich dróg i zrobiło się jakoś tak....cicho i czysto. Zupełnie innaczej. Zabrakło widoku wlekącej się majestatycznie zipy. Więc - kupiłem swoją.....
Amerykaniec: "Ok, we have George Bush but we have Stevie Wonder, Bob Hope and Jonny Cash too!"
Polak: "We have Kaczyński and... No Wonder, No Hope and No Cash..."
Polak: "We have Kaczyński and... No Wonder, No Hope and No Cash..."
U mnie to było coś w rodzaju tradycji, choć dopiero raczkującej Z Ojca na Syna, powoli zaczynam też zarażać swojego chrześniaka.... troche to jeszcze potrwa, bo ma dopiero 5 lat, ale już chce jeździć tylko "Syjeną" A jak wujek mówi - NIE - to wtedy jest wielka rozpacz..... hehe
Pozdro
Pozdro
Szukam Syrenki na sprzedaż
u mnie to było tak od zawsze marzyłem o wawie najlepiej pick-up ale pewnego razu gość który był mi winien kase zaproponował mi syrke początkowo sie nie zgodziłem bo była w opłakanym stanie ale na chodzie przejechałem sie i stało sie już zachorowałem kupiłem drugą w lepszym stanie potem nadwozie nówkę i tak wziąłem sie do roboty syrena podoba mi sie coraz bardziej jak ją zaczynam poznawać przy remoncie
- syreniarz1992
- -#Weteran
- Posty: 2631
- Rejestracja: 2005-01-24, 16:21
- Lokalizacja: Kraków
trochę z powodów praktycznych.
Kiedyś tylko Syreną wszędzie dojechałeś--maluch odpadał.
Kiedyś tylko w Syrenę wsadziłeś pół świni i 2 worki kartofli i zimą z Karczewia do stolicy dojechałeś na paliwie kupionym z ruskiego czołgu.
( fiat 125 wywijał na drodze, wymagał lepszego paliwa).
Naprawiała się sama młotkiem i śrubokrętem.
Dziś:::::::::::::
dzisiaj jest to samochód bez komputera i samemu sie naprawia.
dzisiaj--prawdopodobnie jesteśmy w przededniu wielkiego krachu (jest coraz gorzej) i tylko patrzeć jak staniemy w kolejce po paliwo z ruskiego czołgu.
Po żarcie trzeba jeździć znowu nielegalnie--bo legalne żarcie z supermarketu truje człeka na amen.
W tym kraju Syrena to taki LAND ROVER---zawsze na czasie.......
Kiedyś tylko Syreną wszędzie dojechałeś--maluch odpadał.
Kiedyś tylko w Syrenę wsadziłeś pół świni i 2 worki kartofli i zimą z Karczewia do stolicy dojechałeś na paliwie kupionym z ruskiego czołgu.
( fiat 125 wywijał na drodze, wymagał lepszego paliwa).
Naprawiała się sama młotkiem i śrubokrętem.
Dziś:::::::::::::
dzisiaj jest to samochód bez komputera i samemu sie naprawia.
dzisiaj--prawdopodobnie jesteśmy w przededniu wielkiego krachu (jest coraz gorzej) i tylko patrzeć jak staniemy w kolejce po paliwo z ruskiego czołgu.
Po żarcie trzeba jeździć znowu nielegalnie--bo legalne żarcie z supermarketu truje człeka na amen.
W tym kraju Syrena to taki LAND ROVER---zawsze na czasie.......
- sereniarz(atom1)
- -#Weteran
- Posty: 2467
- Rejestracja: 2005-07-28, 23:41
- Lokalizacja: z Podlasia
- Kontakt:
dobrze prawisz panocku...i nie tylko z tym paliwem od czolgu
30 VI 1983 po 30 latach produkcji zaprzestano wytwarzania Syreny ;-(
http://img47.imageshack.us/img47/1990/m ... zy1jb5.jpg
http://img47.imageshack.us/img47/1990/m ... zy1jb5.jpg
Hmmm... ciężko powiedzieć... możę zacznę, że pierwpszym samochodem mojego ojca też była Syrenka i to też 105L. Ja osobiście zawsze lubiłem sobie pojeździć samochodami, a że była często soposobność przy wyjazdach na wioskę to i ojciec nauczył mnie jeździć, no oczywiście nie od razu na głęboką wodę, ale za dużo by chyba pisać... i tak mi pewnie wyjdzie za dużo do rzeczy... w technikum, gdy nadszedł czas że człowiek mógł myśleć o legalnej możliwości jeżdzenia czyli o wyrobieniu takiego śmiesznego dokumentu, zacząłem się przy okazji zastanawiać nad własnym samochodem. Kiedy przyszła mi do głowy myśl o Syrenie tego powiedzieć nie potrafię, ale jak widać zakiełkowała na dobre, być może dla tego że zawsze lubiłem pomajstrować przy mechanice i elektronice, kiedyś przez zimę zrobiłem sobie generalkę roweru, na dzień dzisiejszy znów by mu się należało, ale czegóż wymagać od przeszło 7-mio letniego scouta z pełnym wyposażeniem który kosztował 400 PLN. To chyba to, że Syrena to takie autko które ma możliwości, tzn. można tutaj dłubnąć tam przykręcić itp. daje pewne pole do popisu. Choć kumple jak słyszeli, że chcę kupić Syrenę, w większości ciężko się śmiali, to jednak "choroba" przetrwała i na dobrą sprawę kilku z nich już widziało moją zipe i już się tak nie śmiali W każdym razie, to chyba racja że Syrena urzeka kształtami, ale to co dobrze pamiętam to zapach przesyconego spalinami wnętrza i samych spalin, takiego zapachu nie ma żaden trabant nawet Poza tym jeżdżąc po mieście (i nie tylko) przekonuję się o trafności wyboru, nieraz zdarzy się uprzejmy dziadek który ma jakieś części, ale przede wszystkim spojrzenia niektórych ludzi, którzy z trudem wygrzebują z zakamarków pamięci swoją młodośc motoryzacyjną i z radością się uśmiechają, a poza tym chyba nic tak nie potrafi ucieszyć, jak dziekak który ledwo co zaczął biegać po podwórku i względnie umie się wysłowić, przybiega z pytaniem "plose pana cy to jest sylenka"... taaak to właśnie nasa polska Sylenka
Co do rozwiązań techniczych... i tak wydaje mi się nienajgorsza, choćby przedni napęd i duże 15 calowe koła... zimą jest bajka... tfu tfu, ale ja się jeszcze nie zakopałem ani też nigdzie nie przydzwoniłem, choć bywały różne sytuacje na drodze... licho nie śpi, ale Syrena jest wdzięczna gdy się o nią dba
Co do rozwiązań techniczych... i tak wydaje mi się nienajgorsza, choćby przedni napęd i duże 15 calowe koła... zimą jest bajka... tfu tfu, ale ja się jeszcze nie zakopałem ani też nigdzie nie przydzwoniłem, choć bywały różne sytuacje na drodze... licho nie śpi, ale Syrena jest wdzięczna gdy się o nią dba
Właśnie---jeszcze się nie zakopałeś.......a tu śniegi idą.........
Pamiętam jak dziś, mociumpanie.........śniegu jak cholera, a ja zasuwam syreną na oponach kolcowanych i zgarniam śnieg numerem na zderzaku.
Fiaty wszystkie stoją na drodze....sodoma i sodomia, a ja se jadę.
Albo 1987 rok, temperatura minus 35 stopni. Nikt nie odpalił samochodu, a ja poszedłem z ciekawości i --od pierwszego sznura ( a dym na całą ulicę). Albo w stanie wojennym akumulator do dupy, nowych nie ma....a ja sznurkiem i kołem na kółku pasowym : owijam ze 3 razy, noga na błotnik , ssanko oczywiście na max, śrubę przepustnicy trochę wkrecić żeby trzymała obroty i....fruuuuuuu. I co ?
Ano nic !
Ale za drugim razem zwykle paliła !!!!! Na sznurek.
W sytuacji tragicznej wywalało się akumulator, wstawiało bateryjkę od latarki....i fruuuuuuuuuu. Też pali cholera, tylko trzeba duże obroty i szybko podmienić na akumulator.
No i co tu pytać DLACZEGO.
To jedyny taki pojazd na świecie .
Pamiętam jak dziś, mociumpanie.........śniegu jak cholera, a ja zasuwam syreną na oponach kolcowanych i zgarniam śnieg numerem na zderzaku.
Fiaty wszystkie stoją na drodze....sodoma i sodomia, a ja se jadę.
Albo 1987 rok, temperatura minus 35 stopni. Nikt nie odpalił samochodu, a ja poszedłem z ciekawości i --od pierwszego sznura ( a dym na całą ulicę). Albo w stanie wojennym akumulator do dupy, nowych nie ma....a ja sznurkiem i kołem na kółku pasowym : owijam ze 3 razy, noga na błotnik , ssanko oczywiście na max, śrubę przepustnicy trochę wkrecić żeby trzymała obroty i....fruuuuuuu. I co ?
Ano nic !
Ale za drugim razem zwykle paliła !!!!! Na sznurek.
W sytuacji tragicznej wywalało się akumulator, wstawiało bateryjkę od latarki....i fruuuuuuuuuu. Też pali cholera, tylko trzeba duże obroty i szybko podmienić na akumulator.
No i co tu pytać DLACZEGO.
To jedyny taki pojazd na świecie .