Kielce- Mazury NSU Express

[suchy]

Postanowiłem, że warto się gdzieś karnąć. Wybór padł na Mazury, bo od jakiegoś czasu myślałem i tym rejonie. Rano przed wyjazdem kupiłem pancerną dętkę krosową za 45zł, filterek paliwa i mapę papierową, bo na szczęście nie mam GPS. Najpierw nocowałem u rodziny w Konstancinie, następnego dnia wyjazd do Stańczyków, trasa 350 km, przejechałem w 7 godzin. Nocowanie w namiocie w lesie i rano wyjazd do Giżycka. W Giżycku Twierdza Boyen, rozłożenie się na kempingu i pojechałem do Kętrzyna. Następnego dnia rano powrót do Konstancina.
NSU palił ok 3,5l. Przez spawany dekiel sprzęgła leciało ok 100 ml oleju na 100 km. Prędkość maksymalna to ok 90 km/h.
Zdjęcia z Zenita i Lubitela jak wywołam.

[przemocha]

To teraz jakąś wyprawe na Komarze zrób

[suchy]

Robiłem na Jawce w góry, w czasach liceum.

[młody94_105l]

Ja pytam gdzie jest konserwator?! Zabytkiem po krzakach jeździ...

A tak na serio, to piękna sprawa- jestem wielbicielem takich wyjazdów.
Gratuluję samozaparcia i w sumie trochę zazdroszczę- ja już zardzewiałem, chociaż chciałbym wsiąść jeszcze kiedyś na Ogara i jechać przed siebie..

[suchy]

Ale jakiego samozaparcia? Siadasz i jedziesz. Cała wyprawa wyniosła mnie ok 300 zł łącznie z zakupami przed. Łączny przebieg ok 1200 km. Wiec do czego trzeba mieć samozaparcie? Siadasz i jedziesz.
Na na moim pierwszym noclegu czekała na mnie butelka z PRL po Superolu. A jak wracałem to spotkałem motocyklistów z Sokoła Podlaskiego.

[motonita]

suchy wiekszość z nas to już stare dziadki.... więc nie mów że nie ma samozaparcia my to hotel, jakuzi, szapman...

[młody94_105l]

Kiedyś też tak miałem, że wystarczyło wsiąść na Ogara i 11 dni być ciągle w trasie, nawijając 3000km na koła.
Cóż, może za długo jeździłem mopedem, przez co przepierdziałem cały zapał do motórzenia- chociaż podejrzewam, że jazda na takim NSU pod względem komfortu znacząco się nie różni.

Mi np. po kilku godzinach jazdy najpierw drętwiał mały palec prawej dłoni, później stopniowo ból pleców, a na końcu drętwiały nogi.

[suchy]

Dalej nie wiem gdzie tu samozaparcie potrzebne? Komfort na NSU jest raczej oldschoolowy, ale można się przyzwyczaić. Nie ma katastrofy. Trochę tak jak na Jawce, tyle, że siodło szersze. Wszytko jest sprawą przyzwyczajenie. W zeszłym roku zrobiłem 600 km za jeden dzień, nie było cudów, ale też jakiegoś paraliżu nie dostałem. Ale w tym roku bardzo dobrze zrobiłem, że przytroczyłem kostkę i w nią wrzuciłem część gratów głownie motocyklowych. Dlatego na tył poszedł mały plecak, który łatwiej było ogarnąć w przeciwieństwie do poprzedniego za dużego.

[CZESIO1958]

No kamrat jestem pełen uznania
mnie by du......... bolała od tylu kilosów na motocyklu

[SyrHarMer]

No Czesiu ty masz prawo tak mówić, ale reszta to niestety jeszcze młodzież !

[suchy]

Dlaczego niestety?

[SyrHarMer]

Bo tak wynika z profili osobowych Sychy

[suchy]

Ja już nie młodzież tylko stary weteran, a poza tym bardziej niewygodnie się jeździło np na Jawce Mustang, nie dość, że siedzenie twarde to to jeszcze wąskie. Pamiętam jak miałem 16 lat i jechałem w góry to po godzinie jazdy już miałem dość, pomimo, że byłem młody. Ale szło się przyzwyczaić i na Jawce byłem w górach trzy razy. Tak, że nie ma co peniać. Ale np tata kolegi raz się przejechał moim NSU i po chwili stwierdził, że go skurcz w nodze złapał.

Kwatera Hitlera.

[Marek.K.]

suchy, ech, zamiast dać znać że bedziesz koło mnie to menda pojechała dalej

NIE LUBIĘ CIĘ
ja mieszkam przy ketrzynie pokazałbym jeszcze jak trzeba coś

[drobson]

O i jeszcze zdj z sarną:) to przed wyjazdem, czy juz po ? Zazdroszczę takiej męskiej wyprawy...
Marzę o takiej wycieczce. Ja na chwilę obecną to w pampersach jestem po szyje, wiec mogę tylko pomarzyć.