Potrzebuje rady i podpowiedzi jak to ugryźć. Ale od początku.
Syrena ma zamontowany świeżo alternator, zapalam silnik i z ciekawości sprawdzam czy alternator ładuje i tu niespodzianka, multimetr pokazuje w porywach 100 voltów



Dla pewności pakuje go do dupowoza i jadę do zaprzyjaźnionego zakładu regenerującego alternatory itp. , tam sprawdzają go pod obciążeniem itd. okazuje się że wszystko ok. Koleś mówi że pewnie mam multimetr do d... myśle pewnie tak jest i montuje alternator ponownie. zapalam silnik i znowu to samo czyli około 100V Ale tu niespodzianka tak sie spieszyłem że nie zamontowałem paska
Nie mam jak zmierzyć natężenia prądu więc włączam światełka i świecą normalną intensywnościa. Domyślam się, że te napięcie które pokazuje miernik to muszą być jakieś głupoty coś "sieje" zakłócenia tylko skąd? Cewki przebicia maja? czy kondensator padł? czy co?
Muszę pożyczyć jakiś porządny multimetr z amperomierzem lub cęgi do pomiaru na kabel.
Ale póki co proszę o jakieś sugestie. Z góry dzięki.
Pozdrawiam